18 października 2009

Z cyklu: "Poznaj swego Duszpasterza" - Wywiad z ks. Sewerynem Sobczakiem

O.P.: Niech opowie ksiądz o swojej rodzinie, dzieciństwie, czasach szkolnych.

Mój świętej pamięci ojciec był inżynierem energetykiem, więc z racji jego pracy bardzo dużo się przeprowadzaliśmy, tych przeprowadzek było nawet dwadzieścia kilka. Urodziłem się w Gdańsku, do trzeciej klasy podstawówki mieszkałem we wsi Czymanowo, na budowie elektrowni atomowej nad jeziorem Żarnowieckim, a później w Gdyni, tam skończyłem podstawówkę i liceum.

Ma ksiądz rodzeństwo?

Brata, starszego o 6 lat.

Czy był ksiądz ministrantem, albo w jakiś inny sposób związany z Kościołem?

Z Kościołem mocniej związałem się dopiero w szkole średniej i wtedy zostałem lektorem.

Kim chciał ksiądz zostać w dzieciństwie?

Moją pasją, która przygasa trochę teraz z powodu braku czasu, była motoryzacja. Od najmłodszych lat czytałem tony gazet motoryzacyjnych- „Auto Świat” co tydzień, od deski do deski. Także chodziły mi po głowie plany, żeby zostać kierowcą rajdowym, czy chociaż w firmie motoryzacyjnej pracować.

Do jakiego liceum ksiądz chodził?

Do I LO w Orłowie.

Ulubiony przedmiot?

Angielski i przedmioty humanistyczne. Byłem w profilu polonistyczno-historycznym.

Kiedy poczuł ksiądz powołanie?

Zaczęło się od kontaktu z zakonnikami Legionu Chrystusa. Jeździłem z nimi na rekolekcje, wakacje, pomagałem im podczas akcji kilo… no i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że Bóg oczekuje ode mnie czegoś więcej.

Czy często miał ksiądz wątpliwości, co do swojego wyboru?

Każdy ma w życiu jakieś wątpliwości, życie bez wątpliwości byłoby dziwne. Kapłaństwo natomiast to wielki dar, a każdy z księży wie, że jest tylko człowiekiem słabym i grzesznym, dlatego czasami przed święceniami, może mieć wątpliwości, czy na pewno będzie się nadawał i czy będzie tego godzien. I ja miałem taki moment w seminarium, przed przyjęciem diakonatu. Chciałem się upewnić, czy ja się w tym sprawdzę. W seminarium, chociaż są praktyki, to są one ograniczone tylko do weekendów i wakacji, dlatego na tydzień przed święceniami diakonatu powiedziałem, że ich nie przyjmę i wziąłem dziekankę. Czułem, że Pan Bóg chciał, abym się umocnił na tej drodze. Miałem łaskę przez rok przebywać na parafii św. Stanisława Kostki w Oliwie, jako kleryk- już po obronie magisterki- więc mogłem uczyć w szkole i w szpitalu dziecięcym, gdzie miałem kontakt z cierpiącymi dziećmi i pomagać księżom na parafii. To wyciągnęło mnie ze wszystkich moich wątpliwości. Przez to zostałem później diakonem i byłem później wyświęcony, razem z księdzem Bogdanem zresztą.

Wspomnienie z seminarium…

Każdy kleryk ma w seminarium jakąś posługę, oprócz tej duchowej i intelektualnej, każdy jest za coś odpowiedzialny. Ja na początku byłem pomocnikiem w pracowni internetowej, później przez dwa albo trzy lata, z racji moich zainteresowań motoryzacyjnych, byłem kierowcą i rozwoziłem busikiem kleryków na asysty, albo do sklepu po różne rzeczy do czyszczenia. Również w czasie, kiedy byłem kierowcą, trwała peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego w diecezji i ja co tydzień przewoziłem obraz z parafii do parafii.

Jak wyglądały księdza pierwsze lata kapłaństwa?

Kiedy byłem diakonem trafiłem do katedry oliwskiej (parafii, do której klerycy nie chcą nigdy trafiać, bo są ciągle pod okiem przychodzących na msze studentów seminarium, którzy obserwują służących diakonów, oraz pod okiem biskupa, który często w katedrze odprawia msze). Ja jednak bardzo miło ten czas wspominam. Uczyłem w tym czasie też w gimnazjum 23 w Oliwie, które ma dosyć słabą reputację, ale ja do dzisiaj mam kontakt z niektórymi moimi uczniami.
Po święceniach trafiłem na dwa lata na parafię we Wrzeszczu, największą parafię w diecezji, która miała 23 tysiące wiernych (ta w Osowej ma 7 tysięcy). Przez to miało się wrażenie anonimowości, kojarzyło się tylko nieliczne osoby w pierwszych ławkach. Tu kontakt z parafianami jest dużo lepszy. Miałem za to bardzo oryginalne szkoły- I szkołę społeczną i szkołę baletową.

Jakie ma ksiądz wrażenia z pracy w naszej parafii?

Bardzo pozytywne, szczególnie przez ten przeskok z parafii we Wrzeszczu. Tu nawiązuje się kontakt z parafianami, wspólnotą młodzieżową, jest sporo osób które się angażują w życie parafii. Wśród księży też jest inny klimat, bo jest nas czterech (w poprzedniej parafii było nas ośmiu). Jestem z kolegą z roku, ksiądz Henryk buduje bardzo fajny klimat, ksiądz proboszcz ma młodego ducha i możemy się wszyscy bardzo dobrze dogadywać.

Czym zajmuje się ksiądz w parafii?

Opiekuje się zespołem Effatha, duszpasterstwem młodzieżowym, oazą małżeństw, Semper Fidelis, stroną merytoryczną Rodziny Osowskiej, uczę w gimnazjum, przygotowuje gimnazjalistów do bierzmowania.

Plany, pomysły?

Chciałbym zachęcić młodzież w gimnazjum do zaangażowania się w życie parafii, zachęcić jak najwięcej osób do dołączenia do wspólnoty.

Czy te lata kapłaństwa były zgodne z księdza wcześniejszymi wyobrażeniami?

Może kleryk w seminarium ma trochę inne wyobrażenia i czasami zgadza się powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ale pewne fundamenty kapłaństwa są zawsze takie same, niezależnie od wszystkich innych okoliczności. Jako kleryk może miałem inną wizję realizacji zadań księdza, a życie je zweryfikowało, ale fundamenty myślowe pozostają takie same. Człowiek najlepiej uczy się przez praktykę, również młody ksiądz uczy się swojej posługi, bo nie da się wszystkiego w teorii w seminarium nauczyć i ująć na papierze, trzeba to samemu przeżyć. Dla mnie przełomowym okresem był czas dziekanki- rok klerycki. On wprowadził mnie w pewne rzeczy, bo moje zadania na parafii byłe bliższe zadaniom księdza i to wiele mnie nauczyło i dużo mi dało.

Jak spędza ksiądz swój wolny czas?

  Lubię jazdę na rowerze, chociaż zawodowcem nie jestem, to lubię raz na dwa czy trzy dni wyjść na rower i poruszać się trochę na powietrzu. Raz na jakiś czas spotykam się z moim kolegami z roku, żeby pogadać o różnych problemach, ale też z powodów czysto towarzyskich.

Największe marzenie

Moim największym marzeniem (wiem, że to zabrzmi bardzo górnolotnie) jest to, aby Pan Bóg, mimo wszystkich ludzkich niedomagań, zbawił człowieka. Żeby być w życiu zawsze gotowym na to ostateczne spotkanie, bo nieważne są opinie ludzkie, ale to, co Pan Bóg o nas wie. Żeby dążenie do świętości było realne w naszym codziennym życiu.

Ulubiona marka samochodu

Generalnie jestem zwolennikiem samochodów produkcji niemieckiej.

To już chyba koniec wywiadu…

Chciałbym wszystkich pozdrowić serdecznie i prosić o modlitwę, i sam też modlitwę obiecuję.

 

Dziękuję za rozmowę.

Ola Polańska

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
73 0.058511972427368