Źródło: www.deon.pl
Ostatnio byłem z mamą u okulisty. Lat jej przybyło, a wraz z nimi wydłużył się wianuszek różnych chorób, no i wzrok już nie ten co kiedyś - wada krótkowzroczności pogłębiła się w błyskawicznym tempie. Wielkość szkieł przekroczyła już dwucyfrową liczbę.
Nie chcę tu jednak pisać o okularach, ale o ciekawym okuliście, który podczas naszej wizyty z uporem podkreślał, że świat jest piękny, a mama, zaniedbując wzrok, nie chce na niego patrzeć. Pomyślałem sobie, że ten doktor to jakiś nawiedzony biedak, który się urwał z noweli Sienkiewicza.
Jak przystało na okulistę - ślepy na zło, które atakuje z każdej strony. Wokół nas przecież tyle dramatów: wojna o Krym, Syria, trzęsienie ziemi we Włoszech, uchodźcy, na dodatek gangsterski zwrot/sprzedaż działek w Warszawie. Kiedy przez kilka dni media nie donoszą o zamachu czy jakiejś innej tragedii, to znaczy, że "coś" już wisi w powietrzu i że to tylko kwestia czasu (dni albo godzin), kiedy ponownie "przeczytamy" nowy, czarny scenariusz.
Czy pan doktor jest naiwnym lekkoduchem? Czy o dzisiejszym świecie, tym prawdziwym łez padole - którego smutny przekrój oglądam codziennie na ekranie mojego telewizora - można mówić, że jest "piękny" albo że to dzieło Bożych rąk (por. Ps 8,4)? No cóż.
Wobec ciemnego obrazu świata z wieczornych wiadomości możemy zająć różne stanowiska...